Kilka słów o projektowaniu wnętrz

kilka słów o projektowaniu, flatlay

W zeszłym tygodniu pisałam o kupnie mieszkania i wymieniałam zmienne, które, moim zdaniem, są najważniejsze podczas podejmowania decyzji. Tamten tekst jest bardzo długi i spodziewam się, że nie każdy będzie chciał go przeczytać, a mimo to, po napisaniu go czuję, że tylko „liznęłam” temat i chciałam go rozwijać. W tym samym tygodniu odwiedziłam znajomych w ich mieszkaniu i wtedy przyszło mi do głowy bardzo dużo przemyśleń, już nie o kupowaniu mieszkań, ale o samej ich funkcjonalności. Zatem na pewno wrócę jeszcze do tematu kupowania i wyboru mieszkania, tymczasem chciałabym powiedzieć jeszcze kilka słów o projektowaniu wnętrz, o którym pisałam dwa tygodnie temu.

Należę do osób które lubią analizować rzeczywistość i swoje otoczenie. Jestem też dobrym słuchaczem, wolę słuchać innych niż sama mówić. Obie te cechy bardzo pomagają mi w pracy. Często muszę dostrzegać problemy moich klientów, których oni sami nie widzą, jednocześnie potrafię wsłuchać się w to co naprawdę chcą powiedzieć i zadać odpowiednie pytania. Czasami też te dwie umiejętności pozwalają mi dostrzec więcej niż innym osobom, szybciej zorientować się jak można rozwiązać jakiś problem lub pogodzić różne estetyczne wizje na projektowaną przestrzeń. Nie każdy ma takie zdolności, ale każdy chce w swoim wnętrzu czuć się najlepiej jak to możliwe. Moją misją jest spełniać właśnie te potrzeby.

Styl i funkcja w projektowaniu wnętrz.

Często gdy kogoś odwiedzam, to znajomi pytają mnie czy dane wnętrze mi się podoba czy nie. Jednak to nie estetyka wnętrza, jako pierwsza, zwraca moją uwagę. Staram się nigdy nie oceniać cudzych wyborów estetycznych, bo jeśli coś zostało wymyślone, to znaczy, że komuś się to coś podobało i chciał się tym podzielić. Jeśli dodatkowo to coś się podoba komuś innemu a obcowanie z daną rzeczą sprawia mu przyjemność, to znaczy, że spełnia swoją rolę. W końcu o to chodzi- żeby czuć się dobrze i czerpać przyjemność z życia, a co za tym idzie, ze swojego otoczenia. Mam jednak zwyczaj oceniać wnętrza w zupełnie inny sposób. Kiedy wchodzę pierwszy raz do jakiegoś wnętrza, to nie zwracam uwagi na to w jakim stylu zostało ono urządzone, a na to, jak spełnia ono potrzeby jego mieszkańców.
Dlaczego?

Tym dokładnie się zajmuję zawodowo. Szukam rozwiązań skrojonych na miarę. Najlepiej wspierających użytkownika. Przewiduję potencjalne problemy i staram się im zapobiec.

Wyobraźmy sobie sytuację w której wchodzimy do WC, mając złamaną w kolanie nogę, zagipsowaną po samo udo. Jeśli z tego powodu nie da się już zamknąć drzwi do toalety, to wiem, że ktoś tego nie przemyślał i będzie to potencjalny problem.

Lub zostańmy na chwilę wysokim(tak powiedzmy dwumetrowym), barczystym, atletą, i spróbujmy umyć się pod prysznicem o wymiarze 70×70. Ja od razu myślę o tym jak bardzo jest mi niewygodnie się w nim myć i jak co chwila uderzam łokciem w którąś ze szklanych ścianek i boję się, że w końcu je stłukę.

Tak samo mam kiedy wchodzę do domu, w którym mieszkają dzieci, a w salonie nie ma ani jednego miejsca na zabawki, to albo dzieci są chorobliwie pedantyczne i porządne, albo rodzice spędzają godziny na porządkowaniu. Oczywiście istnieje też szansa, że gdzieś jest ukryty drugi salon i wszystkim, z całego serca, tego życzę… Bo jeszcze nie spotykam się z dziećmi chorobliwie pedantycznymi ?, ani z rodzicami, którzy w natłoku codziennych obowiązków mają siłę i chęci, albo czas na codzienne sprzątanie…

Równowaga w projektowaniu wnętrz.

Oczywiście nie chcę teraz zbagatelizować tego, jak ważny wybór odpowiednich kolorów ścian, wygodnej kanapy, tapety w pokoju dziecka, która będzie stymulowała rozwój i wyobraźnię… Oraz wielu innych elementów wykończenie i wyposażenia. To wszystko są bardzo ważne elementy, ale najważniejsze są właśnie potrzeby mieszkańców i funkcjonalność całego wnętrza. Bez nich sama estetyka nie sprawi, że użytkownik będzie zadowolony. To jakby mieć najpiękniejszą stronę internetową, ale taką, na której nie da się nic kliknąć, która nie niesie żadnego przekazu, która nic nie sprzedaje ani nie przynosi nikomu żadnego dochodu. Jest tylko ładną stroną w Internecie, obrazkiem, który można obejrzeć. Czy ktokolwiek chciałaby wracać kiedykolwiek na taką stronę?
Tak samo jest z wnętrzami- najpierw muszą mieć funkcję, odpowiednią dla kogoś do kogo są skierowane, a dopiero później powinna iść za tym estetyka.
Nie jestem oczywiście pierwszą osobą, która dochodzi do takich wniosków, to nauka dostarczona już dawno przez modernistów.

„Form follows function”

Ta maksyma miała oznaczać, że jeśli coś jest funkcjonalne, to z założenia będzie piękne. Niestety, w pewnym momencie, architekci zbyt mocno zatracili się w tym haśle, ostatecznie zupełnie rezygnując z pracy nad formą. Projekty stały się bardziej „taśmowe”, jednolite, niedopasowane do indywidualnych potrzeb, a skierowane do ogólnych zunifikowanych poprzez ergonomię i prawo zasad.

A przecież ilu znam ludzi, tyle znam indywidualnych potrzeb dotyczących ich własnych wymarzonych wnętrz. A jednak każdy blok, to zaledwie kilka wariatów mieszkań. Skopiowanych co klatka i co piętro. Czyż nie jest to niesamowite, że w tych wnętrzach mieszkają ludzie o tak różnych preferencjach? Mnie to zawsze bardzo zastanawia i fascynuje i to właśnie uważam że esencję pracy nad projektami wnętrz: indywidualne podejście do każdego użytkowania przestrzeni.

PS. zapraszam na instagram, tam można podglądać moją pracę, a jeśli ktoś ma ochotę to i porozmawiać o projektowaniu wnętrz 🙂